poniedziałek, 26 września 2011

szczerość....

Szczerość....
Czy Ona w ogóle się opłaca?
Zaczynam w to wątpić... W świecie gdzie mydlą nam wszystkim oczy, szczerość to fajna odmiana. Tak mi się przynajmniej wydawało, do czasu.
Teraz zastanawiam się, czy np. powiedzenie o swoich uczuciach osobie, do której żywi się te uczucia, nawet jeżeli jest naszym "przyjacielem" to dobra sprawa... a On tak po prostu odwraca się od nas, to może jedynie pokazywać, że po pierwsze szczerość jest już przereklamowana, i nie opłaca się.... a po drugie ta osoba chyba nigdy nie była dla nas prawdziwym przyjacielem.
Może na to wszystko też potrzeba czasu, na to żeby sobie wszystko poukładać, przyjąć do wiadomości. Czasami nie ma na to innego sposobu.
tylko co, jeżeli to wszystko po jakimś czasie nadal nie wróci do normy?Co jeżeli On/Ona już więcej się nie odezwie? nie przytuli, nie powie, że się stęskniła. że lubi Twoje naleśniki, galaretkę, czy ciasto...albo cokolwiek...
Już nie będzie do kogo napisać jak coś się stanie, bo wiesz, że już tej osoby nie interesujesz....
Najgorsze chyba będzie widzieć się z tą osobą, bo macie wspólnych znajomych, podobnie spędzacie czas. Wtedy to najbardziej boli.... ale czas chyba łagodzi rany.

Cóż, ja życzę Sobie i Każdemu z Was, abyśmy nie bali się szczerości, i znacznie lepiej dobierali sobie znajomych.

M.

wtorek, 13 września 2011

zgubiłam się...i to tak porządnie....
stoję na skrzyżowaniu dwóch dróg, dwóch dróg, z których każda zadecyduje o moim dalszym bycie....
i jaką drogę wybrać, oto jest pytanie...

w sumie dawno tu nie zaglądałam, trochę się pozmieniało...
Trochę za bardzo. nie wiem w którą stronę poszłam, lepszą czy gorszą...
mam nadzieję, że lepszą...
ale też wiem że się nie raz, i nie dwa zgubiłam. wyszłam z tego... prawie...


zastanawiam się, ile ciosów może przyjąć człowiek, aby się totalnie nie załamać.
Noce są od spania, a nie od myślenia...ale mam w głowie taki burdel, że nie mogę zasnąć...
znowu czuję, jakby były we mnie dwie osoby... Ania, która właśnie rozstała się z facetem, która płacze, bo tęskni za kimś kto jest dla niej wyjątkowo ważny... a jednocześnie odzywa się Malutka, która ma wszystko aktualnie w dupie i cieszy się każdą chwilą.
Chyba na dzień dzisiejszy chciałabym być Malutką... i mieć w głębokim poważaniu wszystko, ale tak się niestety nie da :(

zmęczenie daje się we znaki, zdecydowanie...ale wiem, że mi teraz potrzebny spokój, najlepiej jakbym uciekła w góry, ale to nie jest możliwe.... dobrze, że chociaż w domu cisza. to można myśli zebrać... chociaż...?

środa, 18 maja 2011

ja i ja.

tak wiele się cholera stało.... chciałabym, żeby te rzeczy się w ogóle nie stały.
bo nie wiem jak mam się do tego wszystkiego odnieść.
może napiszę nie jak Malutka, ale jako Ania... może nareszcie moje alterego ustąpi miejsca mnie.

więc zaczynam. Pisząc jako Ania jest jeszcze trudniej. tak mi się bynajmniej wydaje.
wszystko zaczyna się łączyć w fakty, jak złączy się z moją osobą.
osoby o których pisze wtedy stają się namacalne

wszystko co się dzieje teraz jest jakieś nierealne.
dzieje się tak wiele...koncerty, spotkania, promocja, studio, nagrania, spektakle, konkursy...
czasami aż nie mam czasu dla siebie,ale może to i lepiej. bo jako Ania chciałabym się schować pod kołdrę i czasami z niej nie wychodzić, bo wiem, że tam jestem bezpieczna. Malutka natomiast chciałaby być wszędzie. Jej potrzebna jest scena, światła i mikrofon. to jej świat. mój poniekąd też. ale ja chciałabym tak jak dzisiaj. chodzić sobie po rynku, jeść strzelające lody, leżeć na trawie, z Nim leżącym na kolanach. nie spieszyć się nigdzie, i cieszyć każdym dniem.
ale wiem, że tak nie będzie.
bynajmniej nie przez te wakacje. nie wiem która z nas będzie miała większą kontrolę nad życiem.
ale wolałabym żeby to była Malutka. Ona jest bardziej uśmiechnięta, towarzyska. a ja cicha, skromna....

wiem, że to brzmi jak wywód jakiejś schizofreniczki. ale nie obchodzi mnie to.
to tylko moje myśli, które próbuje sobie ułożyć gdzieś w głowie.
Jutro znowu będę Malutką, bo nie chcę nikomu pokazać, że jestem krucha i słaba.
ale wiem,że jak już będę tylko z Nim,znowu będę sobą. cichą, spokojną Anią.


w sumie nie wiem czego Sobie i Tobie czytelniku życzyć.
o! może tego, żebyś nie ukrywał jaki na prawdę jesteś, i nie chował się za swoim alter ego.

A.

wtorek, 29 marca 2011

marzenia.

marzenia....
czym One właściwie są, i po co są?
po to żeby nam zaprzątać głowę, czymś co jest nie realne?
a my wierzymy w nie, i dążymy do nich uparcie.... ale pojawi się ktoś, kto nawet w nas nie wierzy, i mimo że spełnia się Twoje marzenie, a nawet kilka, odechciewa Ci się wszystkiego. bo po co robić coś, skoro nie masz nawet oparcia w rodzinie. która powinna to oparcie dawać nota bene....
nagle gdy chcesz się podzielić z kimś bliskim, że jedno z Twoich marzeń się spełnia, Oni brutalnie ściągając Cię na ziemię. kopiąc przy okazji żebyś z niej nie wstał.
Dobrze,że są przyjaciele, którzy wierzą w Ciebie, i podbudują Cię...
powiedzą że to cudownie, że gratulują, przytulą, a nawet powiedzą, że przyjadą do Ciebie specjalnie,żeby to zobaczyć, chociaż mieszkacie od siebie o jakieś 400km.
i takie sytuacje motywują do działania!


Życzę sobie i Wam, abyśmy nigdy nie zwątpili w swoje marzenia. i je realizowali. i nawet gdy będzie ciężko. zaciśnijmy zęby i udowodnijmy wszystkim że nam się uda!

M.

piątek, 25 marca 2011

"-jakbyś się zabiła, byś pociągnęła dużo osób za sobą
-nie uwierzę....kogo?
-Mnie na pewno...
-zabił byś się, bo ja to zrobiłam?bez sensu
-zrobiłbym to... bo to by była moja wina
-nie była by Twoja wina!!
-wiem co mówię
-wytrzymałbyś...
-nie wytrzymałbym
-popłakał byś, popłakał, ułożył byś sobie w głowie jakieś wytłumaczenie i po jakimś czasie było by ok
-mówisz tak bo tak Tobie jest wygodnie,nie mów za mnie, bo nic nigdy nie powiesz ani nie zrobisz tak jak ja
-obiecałam Ci kiedyś, ze jeżeli się zabijesz, to ja też, ale tylko po to, żeby Ci nakopać do dupy... i tego do śmierci będę się trzymała
-ja tez"


Dawno tak poważnie nie rozmawiałam z Tobą, a wiem że jest Ci ciężko teraz...z chęcią spakowałabym się i do Ciebie pojechała...ale wiem, że to jak na razie nie możliwe, ale cieszę się, że niedługo się zobaczymy. ja ucieknę stąd, Ty stamtąd...
będzie dobrze! bo musi być!:) Mamy siebie, damy radę Przyjacielu!:*:)

wtorek, 15 marca 2011

....

"Wiem, dobrze wiem potrafię ranić tak jak nikt"
Słowa piosenki Varius Manx... a cholera, jak mnie pięknie odzwierciedlają....
potrafię tylko ranić... wszystkich dookoła... Mama, Tato, Piotr, Wojciech, Romek, Lidka, i pewnie by ich się zebrało jeszcze trochę...no ale... Czasem wolę im nie mówić wszystkiego. Lepiej żyć w błogiej niewiedzy, niż w pełnej świadomości.
Szczerość.... podobno jestem szczera. ale za tą szczerość przyszło mi nie raz, i nie dwa zapłacić...bo zamiast ugryźć się w język, to nie. trzeba było wszystko powiedzieć. tak jak leci... i przez to straciłam paru ludzi...
nie lubię się za to.
Ale czego jeszcze nie lubię? Grania na ludzkich emocjach... zróbmy wyliczankę, na czyich emocjach zagrać. i tu nie chodzi konkretnie o mnie, pewnie o mnie też w jakimś stopniu. ale chodzi ogólnie o ludzi.
Idę ulicą widzę kobietę z dzieckiem klęczącą, i proszącą o pomoc. i się zastanawiam czy tej pomocy na prawdę potrzebuje, czy też nie.
Ostatnio w kościele podczas modlitwy zaczepiła mnie kobieta, prosiła o parę groszy, jej córka ma raka, zostawił ją mąż. Ona potrzebowała dla niej na leki... w sumie nie wiedziałam czy to prawda, czy też nie, ale pomyślałam, jak ją pierwszy raz zobaczyłam, jak się gorliwie modliła, że coś musi w tym być. poza tym przypominała mi moją babcię. Dałam je tyle co miałam...nie było tego wiele jakieś 6zł. ale mam nadzieję, że jej się przydadzą.


Życzę sobie i Wam, abyśmy nie ranili innych świadomie, czasami ugryźli się w język, i nie grali na czyiś emocjach.


M.

niedziela, 13 lutego 2011

"nie chcę po raz kolejny mówić: a nie mówiłem.... ale muszę to powiedzieć. A nie mówiłem?"
pieprzona racja starszego brata...nienawidzę kiedy On ma rację, chociaż ten jeden raz mógł się mylić.Tylko ten jeden raz!
zastanawiałam się nad celem w moim życiu, i tym co jest w nim ważne...wiem, że w centrum stoi Tato.a potem rodzina, przyjaciele,i muzyka z teatrem...i na szarym końcu stoję ja... Wiem, że nie mogę układać żadnej piramidy wartości, bo to bez sensu...
Wystawiono mnie na próbę, podjęłam się jej, ale jej nie przeszłam.
niedługo walentynki...Jej jak ja niecierrrrrrpię tego dnia.... i nie! nie dlatego że jestem sama, czy z kimś...to nie ma najmniejszego znaczenia tutaj. Chodzi mi o to, że aby pokazać drugiemu człowiekowi,że nam na nim zależy nie potrzebujemy takiego święta. Dla mnie 14ty luty to dzień narodzin najukochańszej osoby pod słońcem- Mojej Mamy. Jedynej osoby, która nigdy nie odrzuciła mojego kocham Cię. a wiem jak takie odrzucenie boli.Jedyna osoba, która znosi moje wybryki...

a propos słów Kocham Cię, nasuwają mi sie jeszcze dwa słowa "Przepraszam Cię"

Przepraszam Cię, że nie potrafię Cię pokochać, tak jak Ty mnie. Przepraszam...

Cholera jest tak strasznie późno. a ja nie mogę spać...jestem głodna, ale to nic. znowu koszmary.... nienawidzę ich...serio...Mam dość tych pierdzielonych koszmarów, tego że budzę się z krzykiem, tego że widzę takie rzeczy,których nie powinnam widzieć.że płaczę przez sen. najgorsze jest to, że One się sprawdzają, poniekąd...;/

postaram się i tym razem zasnąć. bez koszmarów. w końcu dzisiaj koncert, trzeba dobrze wyglądać.

Sobie, i Tobie drogi czytelniku na koniec życzę nie tylko spokojnych snów, ale i odwagi i rozwagi. w mówieniu wielu rzeczy swoim najbliższym.Bo nie wiadomo jak na nasze słowa zareaguje druga osoba.

Dobrej i spokojnej Nocy!

M.

czwartek, 13 stycznia 2011

L.O.V.E?

czym jest miłość, i czy w ogóle takie coś istnieje....
pewnie istnieje, tylko dlaczego tak bardzo musi to boleć, to wszystko? zaślepieni uczuciem, czasem nie zauważamy jak bardzo ranimy osobę, do której coś czujemy... dopiero inni muszą otwierać nam oczy, ale czy ta osoba nie może powiedzieć że to ją boli? Brakuje jej odwagi? Siły?...
może warto chociaż na chwilę zebrać się w sobie i powiedzieć co Cię boli... ale prosto w twarz, jeżeli Cię kocha zrozumie, przeprosi.... jeżeli nie, to spłynie to po niej.... może też udawać, ze ją to nic nie obchodzi, bo nie chce żebyś widział jak płacze... po raz kolejny płacze przez Ciebie....
Boisz się o drugą osobę...?
dobrze, znaczy ze Ci na niej zależy... ale czy to jest dobre, kiedy nie śpisz po nocach, bo się boisz...
boisz się o niego/o nią.... tak po prostu... bo masz koszmary, bo może zrobić coś głupiego, bo czasami zachowuje się jak dziecko....
czasem boisz się, że źle zareaguje na to co zostało właśnie powiedziane.... ale kochasz, nadal kochasz.... chcesz być przy niej/nim....
bo wierzysz, że wam się uda...
Ale ile można żyć na samej wierze, a nie na czynach? ile można tak żyć?
każdego dnia coraz bardziej tęsknisz.... brakuje Ci jej/jego głosu, oczu, uśmiechu.... rozmowy przez telefon to nie to samo, chociaż często tylko w ten sposób możecie pobyć chwilę razem... i nagle trach.... nie ma Was.... tęsknicie, tęsknicie.... a potem przechodzi....
więc to była miłość czy zakochanie, zauroczenie?



Miłość nie wygasa, tak po prostu... jeżeli kochasz będziesz walczyć..