niedziela, 13 lutego 2011

"nie chcę po raz kolejny mówić: a nie mówiłem.... ale muszę to powiedzieć. A nie mówiłem?"
pieprzona racja starszego brata...nienawidzę kiedy On ma rację, chociaż ten jeden raz mógł się mylić.Tylko ten jeden raz!
zastanawiałam się nad celem w moim życiu, i tym co jest w nim ważne...wiem, że w centrum stoi Tato.a potem rodzina, przyjaciele,i muzyka z teatrem...i na szarym końcu stoję ja... Wiem, że nie mogę układać żadnej piramidy wartości, bo to bez sensu...
Wystawiono mnie na próbę, podjęłam się jej, ale jej nie przeszłam.
niedługo walentynki...Jej jak ja niecierrrrrrpię tego dnia.... i nie! nie dlatego że jestem sama, czy z kimś...to nie ma najmniejszego znaczenia tutaj. Chodzi mi o to, że aby pokazać drugiemu człowiekowi,że nam na nim zależy nie potrzebujemy takiego święta. Dla mnie 14ty luty to dzień narodzin najukochańszej osoby pod słońcem- Mojej Mamy. Jedynej osoby, która nigdy nie odrzuciła mojego kocham Cię. a wiem jak takie odrzucenie boli.Jedyna osoba, która znosi moje wybryki...

a propos słów Kocham Cię, nasuwają mi sie jeszcze dwa słowa "Przepraszam Cię"

Przepraszam Cię, że nie potrafię Cię pokochać, tak jak Ty mnie. Przepraszam...

Cholera jest tak strasznie późno. a ja nie mogę spać...jestem głodna, ale to nic. znowu koszmary.... nienawidzę ich...serio...Mam dość tych pierdzielonych koszmarów, tego że budzę się z krzykiem, tego że widzę takie rzeczy,których nie powinnam widzieć.że płaczę przez sen. najgorsze jest to, że One się sprawdzają, poniekąd...;/

postaram się i tym razem zasnąć. bez koszmarów. w końcu dzisiaj koncert, trzeba dobrze wyglądać.

Sobie, i Tobie drogi czytelniku na koniec życzę nie tylko spokojnych snów, ale i odwagi i rozwagi. w mówieniu wielu rzeczy swoim najbliższym.Bo nie wiadomo jak na nasze słowa zareaguje druga osoba.

Dobrej i spokojnej Nocy!

M.

2 komentarze:

  1. Nasuwa mi się taka bajka:

    Dawno, dawno temu żył sobie pewien mały chłopiec, który miał na imię Jasiu i który nie nie chciał iść do szkoły. Lubił za to kwiaty. Odkąd tylko pamiętał lubił sadzić kwiaty i patrzeć jak się rozwijają. Uwielbiał też mówić do kwiatów, a one go słuchały. Jasio tylko z nimi spędzał czas i dobrze się czuł w ich towarzystwie. Chłopiec miał spory zbiór kwiatów, w którym były tulipany, róże, narcyzy i irysy. Jasio bardzo lubił swoje kwiatki, jednak pragnął pokochać jakiegoś kwiatka i chciał żeby ten kwiatek pokochał jego. Tego bardzo brakowało Jasiowi i czasami czuł się bardzo samotny.

    Koledzy wołali na chłopca "Głupi Jasio", bo nie chciał pójść do szkoły. Mama Jasia mu mówiła:
    - Jasiu, idź do szkoły, dowiesz się tam czegoś ciekawego o kwiatach, przecież bardzo je lubisz.
    Chłopiec odrzekł:
    - Nie, mamo. Ja znam się z kwiatkami bardzo dobrze i wiem o nich wszystko.
    Mama zaś trafnie zauważyła:
    - Widzę, synku, że jest coś, co chciałbyś wiedzieć o kwiatach, ale nie wiesz co?- Jasio spuścił smutno wzrok i pokiwał głową. Mama wpadła na pewien pomysł.
    - Masz Jasiu- rzekła wręczając synkowi trochę starą, lekko zniszczoną książkę- przeczytaj tę książkę. Dowiesz się z niej o kwiatach wszystkiego. Czytaj w domu, skoro nie chcesz iść do szkoły.

    Jasio umiał czytać, trochę gorzej pisać, mimo że nigdy nie był w szkole. Nauczyła go tego mama. Chłopiec szybko pochłaniał lekturę. W końcu wyczytał, że aby sprawić, by kwiat go pokochał, musi zasadzić Ognistą Różę. Kwiat, który będzie jedyny na świecie. Jasiu zrobił jak tak przeczytał. Wieczorem nazbierał chrustu i rozpalił niewielkie ognisko. Aby Ognista Róża zaczęła się rozwijać potrzebych było kilka kropel krwi tego, kto chce ją wyhodować. Jasio wziął więc nóż, naciął sobie skórę za nadgarstkiem, krzywiąc się lekko z bólu i uronił kilka kropel do ognia. Wtedy ognisko stało się o wiele gorętsze. Jasio odsunał się na parę metrów ale i tak czuł ogromne ciepło płomienia. Wówczas wrzucił do ognia nasionko zwykłej róży. Ognista Róża miała zacząć kiełkować już po 12 minutach. Można było jej dotykać i z nią rozmawiać, ale nie można było zrywać jej listków, zanim w pełni się nie wykształci.

    OdpowiedzUsuń
  2. cd. bajki

    Po pewnym czasie róża zaczęła kiełkować. Jej łodyga wzbijała się ku księżycowi. Pojawiły się listki mieniące się wszystkimi możliwymi kolorami. Chłopiec siedział zauroczony i w pewnym momencie poczuł, że kocha tą różę. Że jest gotów oddać życie, gdyby ktoś chciał ją zerwać. Po prostu wiedział, że tak jest i czuł to w całym ciele. Nie mogąc się powstrzymać, chwycił i zerwał jeden, iskrzący się wieloma kolorami listek. Nagle róża przestała się rozwijać. Coś jakby buchnęło, oślepiło na moment chłopca. Ten krzyknął, gdyż w tym samym momencie poczuł ból w zaciśniętej pięści. Jasio upadł do tyłu. Gdy się podniósł, zobaczył, że ognisko zgasło. Na miejscu róży był popiół. Tliło się coś jeszcze. Chłopiec doskoczył do popieliska i zaczął dmuchać, chciał rozniecić ogień na nowo. Jedeno drewienko wciąż nie chciało zgasnąć. Ale nie mogło rozpalić znów ogniska. Jasio usiadł i zaczął płakać. Płakał całą noc, a nad ranem usnął.

    Gdy chłopiec się obudził dostrzegł coś dziwnego. Z popielska wystawał mały kiełek. Okiem znawcy dostrzegł, że jest to kiełek zwykłej róży. Jasio pomyślał, czy może kiedyś polubi tą różę, tak jak resztę kwiatów, które już wyhodował. Drewienko już prawie zgasło. A im mniej się paliło, tym Jasio coraz bardziej pragnął polubić tą różę, która wyrosła na miejscu Ognistej Róży, którą miał kochać ponad wszystko na świecie. Jasio chciał polubić tego kwiatka, ale nie wiedział, czy zdoła. Nie wiedział czy ten kwiatek będzie do niego mówił i czy on będzie umiał do kwiatka mówić. Jasio siedział i się zastanawiał. Nie rozumiał dlaczgo tak się stało, nie rozumiał dlaczego postąpił wbrew nakazom z książki. W ogóle bardzo mało rozumiał. W końcu był chłopcem, który nie chciał iść do szkoły.

    Drewienko powoli gasło...



    To tyle. Może ta banalna historyjka ukaże pewne problemy z innego punktu widzenia? Może nie. Ale na pewno o czymś opowiada. Choć to banalna historia.

    OdpowiedzUsuń