czwartek, 3 marca 2016

tak wiele myśli, tak wiele się dzieje... po pierwsze- ta informacja spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Choroba, poważna choroba.... Nikt nie chce mi powiedzieć co się dzieje, On udaje ze jest wszystko okay, że nie ma czym się przejmować. a ja jestem kłębkiem nerwów...bo boję się że jest źle,bo czuje się bezradna, bo widzę w jego oczach że za kolorowo nie jest Dodatkowo moja mama dokłada mi jeszcze bardziej nie rozumiem jak można kazać wybierać między rodziną, a facetem którego kochasz i jego rodziną.... od trzech dni wyglądam jak wpół do śmierci... blada, zapłakana, oczy czerwone i smutne... Boże dopomóż bo sama nie wiem co robić...

wtorek, 5 stycznia 2016

tak bardzo bałam się co przyniesie nowy rok. szykowałam się na zmiany, małe zmiany robione krok po kroku. ale nie skok na głęboka wodę. ale kto nie ryzykuje nie pije szampana. stało się i zamieszkaliśmy razem, jak na razie wszystko jest jeszcze w pieleszach, bo poprzerzucać się z jednego mieszkania na drugie trochę zajmuje. ale co tam. najważniejsze że zrobiliśmy kolejny krok do przodu i to razem. jestem szczęśliwa, mimo tego że wiem że nie będzie kolorowo zawsze. ale to nic. jestem szczęśliwa. :) niemniej jednak martwią mnie wszyscy dookoła. To jak bardzo życie daje im w dupę... chociaż nie powinno. W. i N. Jednemu rozwalił się kilkuletni związek, drugiemu mąci w głowie jedna osoba... ehhh... Jedyne co mogę zrobić, to stać obok i służyć ramieniem. :(