Wszystko się zmieniło... chyba przede wszystkim ja... totalnie nieufna... samej sobie też przestaję ufać... każdego dnia coraz bardziej...
mam totalny głód, tak się chyba najlepiej pisze, myśli są czyste... głód wszystkiego... począwszy od Ciebie, skończywszy na cudownej ekstazie. poprzez muzykę,teatr, rodzinę. jakieś to dziwne jest wszystko...
Przyszedł ten co PODOBNO był muzyczny... i się zaczęło rozpierdalać. Nie ma tam już praktycznie nic. praktycznie totalnie nic. bo jeżeli ludziom nie zależy, to komu ma zależeć? jeżeli wiesz, że nie masz o co walczyć, to walczysz dalej? bo ja nie widzę już powodu.
Chwilowe zaręczyny były jakąś formą ucieczki... ucieczki od plotek, ale wszystkim od samej siebie. ale nie było to dobre. no cóż czasem i tak bywa.
Stwierdzam, że potrzebuję chwili oddechu...może jakiś koncert?